Przepis ten znalazłam w moim starym brulionie kulinarnym. Musiałam go robić wiele lat temu, ale zupełnie o nim zapomniałam. Zwykle robię naleśniki wg stałego, najprostrzego z możliwych przepisu.
Tym razem postanowiłam spędzić w kuchni odrobinę więcej czasu i sprawdzić, czemu przepis ten wart był zanotowania w zeszycie.
Naleśniki wyszły bardzo delikatne, cieniutkie i pyszne. Polecam!
składniki:
- szklanka mąki
- 4 jaja
- 3/4 szklanki śmietany 12%
- 3/4 szklanki wody mineralnej gazowanej (zastąpiłam wodą niegazowaną + 1/2 łyżeczki sody oczyszczonej)
- łyżka oliwy
- szczypta soli i cukru
Żółtka roztrzepać ze śmietaną i wodą mineralną. Mieszając dodawać mąkę, po czym pianę z białek ubitych na sztywno z odrobiną soli i cukru. Na końcu dodać oliwę. Odstawić na 30 minut do lodówki (moje ciasto odpoczywało tam około 2 h).
Smażyć na mocno rozgrzanej patelni, delikatnie wysmarowanej oliwą.
Na zdjęciu naleśnik z lemon curd.
Jak się ładnie powywijały:)
OdpowiedzUsuńJak jesienne liście ;)
OdpowiedzUsuńTakie cieniutkie są najlepsze;)
OdpowiedzUsuńO tak!
OdpowiedzUsuń