To nasz ulubiony dodatek do wczesno-letniego obiadu. Generalnie wielbicielką ziemniaków w czystej postaci nie jestem. Co innego placki ziemniaczane, kopytka, langosze i tym podobne smakołyki. Tym zajadać się mogę bez ograniczeń. Być może to uraz jeszcze z czasów LO, kiedy wracałam późno ze szkoły do domu i czekały na mnie ugotowane ziemniaki, moczące się w wodzie w której gotowały się wcześniej. I w tejże wodzie były odgrzewane. Brrr!
Ale takie młode ziemniaczki to co innego. A oto, jak je przygotowujemy:
Bierzemy kilogram młodych ziemniaków i dokładnie szorujemy je pod kranem. Świetnie nadaje się do tej czynności szczoteczka taka, jak do czyszczenia rąk. Następnie ziemniaki kroimy w ćwiartki i wrzucamy na 10-15 minut do wrzącej, osolonej wody. Odsączamy na durszlaku. Do naczynia żaroodpornego wlewamy trochę oliwy, wrzucamy ziemniaki, posypujemy je tymiankiem, parmezanem i skrapiamy odrobiną oliwy i sokiem z cytryny. Wkładamy do piekarnika nagrzanego do 200 st. C i pieczemy około pół godziny.
Pyszne polane kefirem lub maślanką.
Smacznego!
Mniam:) Pieczone ziemniaczki są najlepsze:)
OdpowiedzUsuńJa kiedys za ziemniakami nie przepadalam, bo kojarzyly mi sie z gora ugotowanych, bladych ziemniakow polanych gestym od maki sosem. Dopiero teraz powoli zaczynam doceniac kartofelki, a takie pieczone uwielbiam!
OdpowiedzUsuńA nie mogą być upieczone bez uprzedniego gotowania?
OdpowiedzUsuńMogą. Ja podgotowuję, bo się wtedy szybciej pieką.
OdpowiedzUsuń