Mamy karnawał, więc nie może zabraknąć pączków. Chodziły za mną już od tygodnia. Więc się dziś zabrałam do roboty przed południem. Przepis ten mam od mojej cioci. Za czasów studenckich często w okresie karnawałowym wpadałam do niej z babcią na popołudniową niedzielną kawę przy tych właśnie pączkach. Uwielbiam je i myślę, ze te kupione w sklepie się do nich nie umywają.
składniki:
- 4 szklanki mąki
- 1,5 szklanki mleka
- 4 żółtka
- 1/2 kostki masła
- 1 łyżka cukru
- 5 dkg drożdży
- szczypta soli
Drożdże pokruszyć do miski i posypać cukrem, by się rozpuściły. W rondlu rozpuścić masło, dodać do niego mleko, żółtka i mąkę, tak by cała masa była ciepła. Całość wymieszać z rozpuszczonymi drożdżami i ubijać około 15 minut ( ja zmniejszyłam ten czas do 5 minut ;) ). Następnie odstawić na 10 minut w ciepłe miejsce. Formować pączki, wypełniając dowolnym, ulubionym przez siebie nadzieniem ( u mnie w części konfitura z borówek i w części krem kasztanowy ). Dobrze, gdy uformowane też chwilę polezą. Smażyć w głębokim tłuszczu ( u mnie planta ). Smacznego!
Oj, jakbym zjadła takiego pączka! Muszę zadowolić się brioszką, lecę po kawałek :)
OdpowiedzUsuńa ja bym chętnie spróbowała brioszkę :)
OdpowiedzUsuńUch co za pyszności:)!
OdpowiedzUsuńte z konfiturą borówkową wyszły boskie, krem kasztanowy mniej mi przypadł do gustu :)
OdpowiedzUsuń