Dziś podaję przepis na zapowiadane ciasto. Przed Świętami nabyłam daktyle. Nie zużyłam, więc postanowiłam upiec na nich pyszne noworoczne ciasto. Wyszło świetne. Po wyjęciu z piekarnika pachniało tak cudownie maślanie, że miałam ochotę od razu skosztować.
Ciasto jest ciemne, ciężkie i wilgotne. I uplasowało się w czołówce moich ulubionych wypieków już po pierwszym kęsie!
Przepis znalazłam u Liski
140 g wypestkowanych daktyli, posiekanych
1 łyżeczka sody
180 ml świeżo zaparzonej, mocnej herbaty Earl Grey
2 jabłka, obrane i starte na tarce
185 g mąki pszennej
1,5 łyżeczki proszku do pieczenia
135 g brązowego cukru trzcinowego
150 g masła, stopionego i ostudzonego
1 łyżeczka ekstraktu z wanilii lub cukier waniliowy
4 jajka
Piekarnik nagrzać do 160 st C.
Daktyle, sodę i herbatę umieścić w misce i zostawić na 10 minut. Następnie zmiksować na gładkie puree. Odstawić.
Do drugiej miski włożyć jabłka, mąkę, proszek do pieczenia i cukier. Wymieszać. Dodać masło, wanilię, jajka i dokładnie wymieszać łyżką (nie miksować!). Następnie dodać masę daktylową i ponownie zamieszać.
Dużą keksówkę posmarować masłem, oprószyć mąką lub tartą bułką.
Wlać ciasto do formy, wstawić do piekarnika i piec 45-55 minut (ciasto Liski piekło się 70 minut, a moje było gotowe już po 35 minutach, tak więc kontrolujcie za pomocą patyczka!).
Po wyjęciu z piekarnika, ostudzić ciasto w formie.
Świetne również drugiego dnia.
zweganizuje i zrobię, choć ostatnio myślę poważnie o diecie bez słodyczy, ale wstrzymam się co najmniej do lunchu! :)
OdpowiedzUsuńciężkie i wilgotne.. to zdecydowanie zachęca.
OdpowiedzUsuńMaddy, zweganizuj i wypróbuj, bo warte tego!
OdpowiedzUsuńAsieja, pyszne jest!
Pozdrawiam!