Mam słabość do sezamków. Kojarzą mi się z dzieciństwem. Lubię sobie od czasu do czasu kupić takie miodowe. Zdrowe to te kupne chyba za bardzo nie są, kiedy więc znalazłam przepis na domowe w "Przemytnikach na wakacjach", postanowiłam zrobić, tym bardziej, że receptura łatwa i z dodatkiem amarantusa.
Składniki:
- 2 łyżki miodu
- 5 łyżek poppingu z amarantusa
- 5 łyżek mielonych pestek słonecznika (pierwotnie były migdały)
- 5 łyżek sezamu
- 15 g masła
- olej
Miód, popping, mielony słonecznik, sezam i masło łączymy razem. Do każdej, posmarowanej olejem foremki na babeczki* wkładamy łyżkę masy i ugniatamy np. kieliszkiem z płaskim dnem. Wstawiamy do lodówki na1/2 godziny. Wkładamy do piekarnika nagrzanego do 150 st. C z włączonym termoobiegiem. Pieczemy na złotobrązowy kolor. Moje sezamki były gotowe po 10 minutach.
*Jeśli użyjecie foremek silikonowych, nie musicie smarować ich olejem!
ten popping mnie bardzo ciekawi
OdpowiedzUsuńa czasem sezamka schrupać też lubię
Popping jest też fajnym dodatkiem do jogurtu lub mleka, zamiast "zwykłych" płatków.
OdpowiedzUsuńSuper! od kiedy odkrylam popping zz amarantusa dodaje go gdzie sie da, czas na sezamki ;D
OdpowiedzUsuńteż mam słabość do sezamków :)
OdpowiedzUsuńDomowe sezamki, na pewno lepsze niż kupne ^^
OdpowiedzUsuń