czwartek, 11 listopada 2010

gę, gę, gę... Gęsina na św. Marcina







Postanowiłam przyłączyć się do apelu, by powrócić do starej tradycji serwowania 11 listopada gęsiny. Tradycje hodowli i obecności gęsi na polskich stołach sięgają XVII wieku. W wieku XIX corocznie na warszawskiej giełdzie towarowej sprzedawano 3,5 miliona gęsi. Wędrowały one potem gęsiego do Prus głównie, z nóżkami wysmarowanymi smołą, by ich sobie nie poraniły. Ta część opowieści sprawia, ze pojawia się u mnie „gęsia skórka”. Całe szczęście w obecnych czasach nikt nie naraża tych pięknych ptaków na takie wędrówki.
Polska nadal jest największym producentem gęsiny w Europie, chociaż jeśli chodzi o spożycie mięsa z gęsi, nie znajdujemy się w czołówce, mimo, iż ma ono niezwykłe walory smakowe i zdrowotne. Polacy zjadają rocznie około 700 ton gęsiny rocznie, a Niemcy 18-20 tys. ton. Ptaki te cieszą się również ogromną popularnością we Francji.
Najwięcej gęsiny zjada się w Polsce właśnie w listopadzie. A cóż można z gęsi przygotować? Można podać ją w całości, nadzianą jabłkami. Można ugotować na niej pożywną zupę. Wspaniałe są gęsie wątróbki, pasztety i szyjki nadziewane.

Ja przygotowałam gęś według przepisu zamieszczonego na blogu w zeszłym roku.
Tym razem gościły na Naszym stole gęsie udka, podane obowiązkowo w towarzystwie pyz na parze i modrej kapusty.

5 komentarzy:

  1. św. Marcin poczęstowany taką gęsią byłby naprawdę wniebowzięty ;]

    OdpowiedzUsuń
  2. chętnie bym zrobiła gęś, ale nie mam z nią doświadczenia, więc Twój przepis mile widziany :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja też nie mam wielkich doświadczeń z gęsiną. To właściwie mój trzeci raz. A przepis prosty, więc każdy sobie z nim z łatwością poradzi! Poza tym gęś wychodzi pyszna :)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Komentarze anonimowe i złośliwe będą usuwane. Jeśli chcesz coś napisać, proszę podpisz się :)