Przy okazji crumble z rabarbarem pisałam Wam o comfort food. Bo rabarbar dla mnie to właśnie oznacza. Dobrze mi się kojarzy, z czasami wczesnego dzieciństwa. Beztroskim spędzaniem całych dni na podwórku, razem całą bandą dzieciaków. Wspinaniem się na drzewa. Wróżeniem z liści babki, ile kto będzie miał dzieci. Graniem w piaskownicy scyzorykiem w wojnę. Grą w tenisa na przydomowym parkingu i marzenia o zostaniu drugą Steffi Graf ;)
Mogłabym tak wymieniać w nieskończoność. Pewnie też macie podobne wspomnienia?
Gdy nadszedł sezon truskawkowy olśniło mnie, że przecież moje dzieci nie znają pewnego smaku. Kogel-mogel. Deser mojego dzieciństwa. I jak dla mnie, numer jeden na mojej liście comford food.
Moja mama wspominała, że babcia kręciła jej kogel -mogel łyżeczką. I pewnie u Was często też tak bywało. Moja mama ubijała żółtka mikserem, bo szybciej i wygodniej, jak myślę :)
A przepis?
Podam Wam orientacyjny, na jedną porcję.
Żółtko ubijamy z cukrem ( dodajcie ile lubicie ) na krem. Można mikserem, ręcznym ubijakiem lub po prostu łyżeczką. Gdy żółtko kilkakrotnie zwiększy objętość i stanie się kremowe, dodajemy trochę soku z cytryny i mieszamy.
Gotowym kremem polewamy truskawki. Smacznego!
Mmmm :D
OdpowiedzUsuńtrzeba to jeszcze zapiec ;) niebo w gebie
OdpowiedzUsuńPewnie, zapiec też można :)
Usuń