I oto wreszcie są! Moje pierwsze, własnoręcznie usmażone falafele! Pierwsza próba zakończyła się fiaskiem, bo poszłam na łatwiznę, nie trzymałam się przepisu i użyłam cieciorki z puszki. A tak się nie da. Bo kotlety rozpadając się na patelni i tworzy się jedna wielka papka. Nie powiem, bardzo smaczna, ale zdecydowanie niefotogeniczna :(
Tym razem ciecierzyca moczyła się całą noc i następnego dnia potraktowałam ją blenderem. Falafele wyszły pyszne, dobrze doprawione. Idealne do pity i hummusu.
- 1 szkl. ciecierzycy
- 1 łyżka kolendry
- 1 łyżka kminu
- 2 ząbki czosnku
- 1 mała cebula
- 1 pęczek natki pietruszki
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia
- 1 łyżeczka soli
- pieprz do smaku
- sok z połowy cytryny
Ciecierzycę moczymy 12 godzin, płuczemy i mielimy w blenderze na bardzo gładką gęstą masę. Dodajemy trochę wody, maksymalnie 2 łyżki. Ciecierzyca musi być bardzo dobrze zmielona. Do powstałej masy dodajemy zmieloną kolendrę i kmin, wyciśnięty czosnek, drobno pokrojoną: cebulę oraz natkę pietruszki, proszek, sok z cytryny i pieprz. Wszystko dokładnie mieszamy. W dłoni formujemy mały okrągły placuszek ( autorzy przepisu przebijali jeszcze kotleta palcem, tworząc na środku dziurkę ). Smażymy z obu stron na złoto.
Podajemy z pitą i hummusem.
wyglądają smakowicie.
OdpowiedzUsuńI tak smakują! Zlikwidowałam weryfikację obrazkową :)
UsuńALe mi smaka narobiłaś! Zjadłabym sobie, teraz, już!!! Pyszności, uwielbiam takie smaki!
OdpowiedzUsuń