Dawno nie eksperymentowałam z nowymi przepisami na muffinki. Trochę z braku czasu, a trochę z braku chęci ;) A ten przepis czekał skserowany z jakiegoś starego numeru Oliwii chyba z dwa lata temu, wciśnięty do jednego z brulionów z przepisami. A ze to ostatni dzwonek, aby skorzystać ze świezych malin, zmobilizowałam się i upiekłam malinowe muffiny na niedzielne popołudnie.
składniki:
250 g malin
150 g mąki
80 g zmielonych migdałów (dałam posiekane niezbyt starannie)
2 lyzeczki proszku do pieczenia
100 g cukru
szczypta soli
jajko
250 ml maślanki (dałam jogurt naturalny)
1/2 łyzeczki świezo startego imbiru (dałam suszony, mielony)
łyzka oleju
ewentualnie cukier puder do dekoracji
Piekarnik rozgrzej do 175 st. C. Mąkę wymieszaj z migdałami, proszkiem do pieczenia, solą i cukrem. Jajko ubij z maślanką. Dodaj do tego imbir i olej. Wymieszaj, aby uzyskać jednolitą konsystencję. Następnie wymieszaj składniki suche zmokrymi. Ciastem wypełnij foremki do 2/3 wysokości. Ułóz po kilka malin na kazdej babeczce i delikatnie dociśnij. Piecz około 20 minut, az wyrosną i będą złotobrązowe. Po wystygnięciu posyp cukrem pudrem.
takie letnie muffinki podczas jesienny dni smakują świetnie :)
OdpowiedzUsuńimbir i malina? zupełnie wakacyjnie! mniam ;]
OdpowiedzUsuńwygladaja cudnie:) i sa takie rumiane, i z malinami - pychotka:)
OdpowiedzUsuńi smakują cudnie :)
OdpowiedzUsuńCiasto wyszło bardzo delikatne. I fajnie smakują te kawałeczki migdałów rozproszone w całej babeczce. A poza tym maliny... :)
Polecam naprawdę, bo warto je wypróbować póki w sklepach maliny są!
pięknie zarumienione! muszę kiedyś dodać migdałów do muffinek
OdpowiedzUsuń