
Pamiętam, ze w dzieciństwie najlepszą "częścią" gołabków była dla mnie kapusta. Lekko uduszona, podsmazona i oblepiona pysznym sosem. Zawsze obierałam gołąbki i kapustę zostawiałam "na deser" :)
Teraz gołąbki uwielbiam w całości i chętnie przygotowuję. Do tej pory trzymałam się zawsze tradycyjnych składników, tj. mięso mielone + ryz. Przeglądając styczniowy "Sens", natknęłam się na przepis, jak dla mnie, innowacyjny. Postanowiłam go szybko zrealizować i w niedzielę powstały niesamowite gołąbki, które polecam wszystkim.
Cytuję za panią Dorotą Biały:
składniki:
1 główka kapusty włoskiej lub zwykłej
1 cebula (dałam pół)
5 suszonych śliwek
5 suszonych moreli
200 g kaszy gryczanej niepalonej
sól
400 g mielonego mięsa drobiowego
1 łyzka posiekanej naci pietruszki
1/3 łyzeczki soli
1/4 łyzeczki mielonego pieprzu
2 jajka
1 łyzka masła
2 małe puszki lub słoiczek koncentratu pomidorowego
2 kostki bulionu drobiowego
Z kapusty zdjąć zewnętrzne liście, wyciąć głąb i włozyć całą główkę do dużego garnka z wrzątkiem. Gotować około 7 minut. Po wyjęciu zdjąć kolejno liście. Cebulę posiekać, dodać ugotowaną kaszę, mielone mięso, jaja, sól, pieprz, pietruszkę, posiekane morele i śliwki. Całość wymieszać. Nakładać na liście po 2 łyżki farszu i zwijać gołąbki. W garnku na dnie ułożyć dwa liście kapusty, podlać dwiema szklankami wody, dodać kostki bulionowe oraz przecier pomidorowy. Układać gołąbki i dusić na niedużym ogniu ok. 50 minut, zaglądając od czasu do czasu i dolewając ewentualnie wody.
Moja modyfikacja przepisu polegała na tym, że po zwinięciu gołąbki najpierw obsmażyłam na patelni na oleju i dopiero wtedy dusiłam w garnku.
I jeszcze praktyczna rada. Gołąbki po zwinięciu zawsze obwiązuję białą nitką, żeby podczas przewracania się nie rozwijały. Należy tylko poamiętać, żeby nić usunąć przed podaniem potrawy.
Smacznego!